czwartek, 30 czerwca 2016

Odkrywamy Radomice

Jeśli macie ochotę, przyłączcie się. Oczywiście możecie sobie zorganizować własną (lepszą, dłuższą, krótszą, ciekawszą, inną) wycieczkę, ale może zechcecie przeczytać, jak my zorganizowaliśmy naszą wyprawę i co nas zafascynowało.  
Wystartowaliśmy w Borkowie, gdzie niektórzy z nas byli ledwie rok temu (tu link). Wspomnienia, porównania. Bez wątpienia największą przemianę przeżyła skromna stara kapliczka umieszczona na koronie zalewu. Gdyby nie oryginalna pisownia na tabliczce, nikt by nie uwierzył, że to wiekowy obiekt.

zalew na Belniance w Borkowie

wtorek, 28 czerwca 2016

Jak żyli mieszkańcy dawnego Gdańska?

Pewności brak, ale możemy się wiele domyślać na podstawie zachowanych śladów, które spotykamy spacerując po Głównym Mieście  oraz po Starym Mieście tworzącymi wspólnie Śródmieście Gdańska. Nie będę się rozwodzić nad tym, co w której części miasta widziałam, skupmy się na temacie.
Bez wątpienia pracowicie żyli gdańszczanie. Zajmowali się handlem, rzemiosłem, żeglugą. Praca dawała im dobrobyt i zapewne radość.
Rozwijał się tu handel zbożem transportowanym Wisłą z centrum Polski i sprzedawanym do innych krajów.  W gotyckim Wielkim Młynie nie tylko mielono zboże, ale też składowano mąkę i pieczono chleb. Młyn korzystał z siły wody kanału Raduni. Później zbudowano tak zwany Mały Młyn, który przejął funkcję spichlerza. 

Wielki Młyn 

niedziela, 26 czerwca 2016

W nadmorskim kurorcie

Tym razem w Sopocie. I nie będzie Opery Leśnej.
Spotykamy za to ciekawego człowieka. To Jean George Haffner – oficer wojsk napoleońskich, lekarz (chirurg), który na początku 19. wieku przybył  do Gdańska, a po odejściu z armii osiadł na stałe w Sopocie. I to on właśnie na polecenie władz pruskich tworzył i rozwijał kurort Sopot. Założył park, dom kuracyjny. Nie wyglądały tak, jak obecnie, ale dały początek karierze Sopotu, który dopiero w roku 1999 uzyskał oficjalny status uzdrowiska.
Poznajcie, proszę, oto doktor Haffner we własnej osobie: 

pomnik Jana Jerzego Haffnera (spolszczona wersja imion) autorstwa Zbigniewa Jóźwiaka 

sobota, 25 czerwca 2016

A może by tak zajrzeć do Gdyni?

Mnie się to udało na krótką godzinkę z hakiem, a i tak jestem pod wrażeniem.
Wydawało się, że w tak krótkim czasie nic się w tej Gdyni nie zobaczy. Błąd. Wystarczy spacer deptakiem i już mamy hit za hitem. 

promenada spacerowa w Gdyni

czwartek, 23 czerwca 2016

Wycieczka, na której nie byłam


Wybrali się na nią trzej panowie. Wyruszyli z Bodzentyna niebieskim szlakiem na Wykus. Pogoda dopisywała (gorąco było, ale wszak mamy lato, musi być czasem gorąco i dlatego wystartowali skoro świt o 6:30).

staw w pobliżu Bodzentyna  

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Upał i inne atrakcje na trasie

W niedzielę było bardzo ciepło, wręcz gorąco. My zaś wędrowaliśmy z Daleszyc do Sukowa. Niektórym się wydawało, że pójdziemy szlakiem. Ale niby dlaczego? Już samo znakowanie tego szlaku na 3 różnych mapach wyglądało różnie, to kto by za taką obfitością wariantów nadążył? Się poszło bez szlaku. Choć były krótkie spotkania. Nie ukrywam.

grupa turystów na asfaltowym odcinku szlaku niebieskiego

środa, 15 czerwca 2016

Wyprawa na wymarzoną górę


Moja koleżanka lubi podróżować koleją i często jeździ do Kielc. Z okna pociągu stale podziwiała porośniętą lasem nieznaną górę. Urosła ona w wyobraźni do rozmiarów niedostępnej, wymarzonej góry, na którą koleżanka chciałaby kiedyś się wybrać. I tak sobie marzyła i marzyła, a czas mijał; góra nie rosła, ale chaszcze na niej – i owszem. 
I wreszcie przy okazji wspólnej podróży opowiedziała mi o tej górze. Obiekt namierzyłam, rozpoznałam i zaproponowałam wspólną wyprawę dla odczarowania góry.
Cóż to za obiekt? Góra Chełm w pobliżu Zagnańska, a właściwie w Zachełmiu, które jej właśnie zawdzięcza swą nazwę.
Cały problem tej wyprawy polega na tym, że szłyśmy do niej znaną trasą, nowości niewiele. Unikałyśmy asfaltu i stąd wyszukiwanie ścieżek wśród traw.

droga w pobliżu torów

wtorek, 14 czerwca 2016

Krótki spacer po Zwoleniu

Miasto nie jest duże, choć powiatowe. Historię ma bogatą, jej ślady nietrudno zauważyć. Jak zwykle nie obejrzeliśmy wszystkich interesujących miejsc. Trzeba będzie do Zwolenia wrócić.
Zwoleń uzyskał prawa miejskie na początku XV wieku, za datę nadania tych praw przyjmuje się rok 1425. Podczas spaceru zauważamy w ważnych miejscach herb miasta. Dlaczego z literą „S”? To początek łacińskiej nazwy „Svolen”.

zegar słoneczny z herbem miasta

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Skutki podróży pociągiem pośpiesznym, czyli wyprawa z Pionek do Zwolenia

Tego jeszcze nie było! No, żeby tak ni z tego ni z owego jechać na wycieczkę pośpiesznym. Luksus prawdziwy – szybko i wygodnie. I nawet nie tak drogo, jak się początkowo wydawało.

narada taktyczna w pociągu

środa, 8 czerwca 2016

Z Kozienic do Pionek w pełnym słońcu

Wyprawa niełatwa, ale warta trudu.

Zaczęliśmy od zwiedzania Kozienic. Dla mnie – bomba! Zaskoczyło mnie bogactwo historii miasta, jego zabytków. Miasto lokowane w XIV wieku, no to i warto zajrzeć w głąb jego historii, poszukać jej śladów w teraźniejszości. 

 rzeźbiony jeleń z herbu Kozienic 

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Zabawa w chowanego

Zachęceni pięknymi widokami z Zamczyska na Pasmo Ociesęckie wybraliśmy w te tereny wczesnym niedzielnym rankiem (29 maja).
Za miejsce startu wybraliśmy Raków. Ostatnio byliśmy tam na przełomie wieków, gdy istniał jeszcze skarżyski PKS. Podróż do Rakowa trwała wtedy znacznie krócej, bo i trasa była krótsza. Sam Raków od tamtego czasu też się zmienił.

 jedna z uliczek Rakowa 

sobota, 4 czerwca 2016

Czarnolas, czyli wycieczka do świata wyobraźni

Miejsce na ziemi realne: park, dwór, kaplica, staw. Ale to wszystko nie to – nie z czasów Jana Kochanowskiego. Dlatego trzeba wysilić odrobinę wyobraźnię i już jesteśmy w tamtym Czarnolesie. Na zdjęciach jest to, co widzimy w rzeczywistości obecnej, reszta zależy od czytelnika.
Sprawą oczywistą jest fakt, że Jan z Czarnolasu nie urodził się w Czarnolesie, a w Sycynie. W Czarnolesie osiadł przed ślubem z Dorotą Podlodowską i spędził tu resztę swego nie tak znów długiego życia. Zmarł w Lublinie w wieku 54 lat. 

 Jan Kochanowski - litografia Tytusa Maleszewskiego